Huawei P50 Pro. Świetny ale nieprzydatny smartfon. Chociaż nie z winy producenta
W maju 2019 roku ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump wpisał firmę Huawei na „czarną listę”. Firmy, które się na niej znalazły, nie mogły sprzedawać swoich produktów amerykańskim organizacjom rządowym, brać udziału w przetargach na budowę sieci 5G, a także co niezwykle istotne, nie mogły współpracować z amerykańskimi firmami. Tym samym Huawei nie mógł dalej współpracować z Google.
Po zderzeniu z amerykańską decyzją Huawei nadal się nie podniósł
W 2019 Huawei był na drodze, aby stać się największym producentem smartfonów na świecie. Na drodze stał już tylko koreański Samsung. Decyzja Trumpa nie tylko odebrała Chińczykom nadzieje na pierwsze miejsce, ale także uczyniła ich nowe smartfony praktycznie nieużywalnymi dla wszystkich, którzy korzystali z usług Google.
Chociaż najpopularniejszy system operacyjny na świecie, Android, jest otwartym systemem i Huawei nadal może z niego korzystać, to okazało się, że bez usług Google sam Android jest mało użyteczny. Właściciele nowych smartfonów Huawei, jak np. następcy świetnie przyjętego i wysoko ocenianego P30 Pro, czyli P40 Pro nie mogli korzystać z najpopularniejszych aplikacji. Na telefonie kosztującym pięć tysięcy złotych nie dało korzystać się aplikacji Gmail, ze Zdjęć Google, z kalendarza Google, haseł zapisanych w menedżerze haseł Google, Dysku, płatności zbliżeniowych Google Pay, które w Polsce stały się szalenie popularne, przeglądarki Chrome, map Google, a także sklepu z aplikacjami Google Play.
Huawei bez oficjalnego wsparcia popularnych aplikacji
Już sam brak możliwości korzystania z Gmaila czy płatności zbliżeniowych Google Pay, był dla wielu osób barierą nie do przeskoczenia. Ale problemów było więcej. Brak dostępu do sklepu Google Play oznaczał brak dostępu do tysięcy popularnych aplikacji, jak choćby Facebook czy Messenger.
Huawei szybko zaczął pracować nad alternatywą i trzy lata po decyzji Trumpa ma już własny, imponujący „ekosystem”. Ich własna aplikacja z mapami Petal nie ustępuje mapom Google, a ostatnio Huawei uruchomił aplikację Curve, która pozwala płacić zbliżeniowo dowolną kartą płatniczą. Czy to wystarczy, aby najnowszy flagowiec P50 Pro wrócił do łask? Niestety nie.
Pomimo świetnego aparatu fotograficznego, innowacjom foto i wideo, najwyższej jakości budowy smartfona, najlepszych podzespołów dostępnych na rynku i imponującej liście funkcji brak dostępu do usług Google sprawia, że P50 Pro jest co najwyżej świetnym aparatem, ale jako smartfon sprawdza się średnio.
Jeśli ktoś, kto używa innego smartfona z Androidem, a nawet iPhone’a chciałby przesiąść się na P50 Pro, musiałby zrezygnować z części funkcji, które do tej pory dawał mu smartfon. To ruch, na który zdecyduje się niewielu. Oczywiście Huawei daje wiele możliwości i alternatyw, ale nadal korzystanie ze smartfonów firmy będzie oznaczało pewne wyrzeczenia.
Brak usług i aplikacji Google to tylko jeden z problemów. Wiele aplikacji tworzonych na Androida jest bowiem niedostępnych na smartfonach Huawei. Aby nie szukać daleko, sprawdziłem, które aplikacje używane przez mnie są niedostępne w sklepie z aplikacjami Huawei, czyli AppGallery:
- Outlook
- Messenger
- Signal
- Google Authenticator
- mObywatel
- eDo App (do logowania się do serwisów państwowych przy użyciu nowego dowodu osobistego)
- Glovo
- Wolt
- Slack
- Feedly
- Lime
- F1 TV
W App Gallery są natomiast trzy używane przeze mnie aplikacje:
- Telegram
- iTaxi
- Bolt
Huawei App Gallery pozwala na zainstalowanie w dość prosty sposób niektórych niedostępnych aplikacji poprzez pliki apk. To jednak nie jest idealny sposób, bo aplikacje zainstalowane w ten sposób nie pobierają automatycznie aktualizacji bezpieczeństwa, a niezaktualizowane aplikacje na smartfonie stanowią poważne zagrożenie z punktu widzenia cyberbezpieczeństwa. Ponadto App Gallery informuje, że pobierając pliki apk nie bierze odpowiedzialności za to, co użytkownik instaluje na smartfonie.
Bez Google'a ani rusz
Nawet jeśli Huawei przekonałby wszystkich twórców aplikacji na świecie do napisania wersji pod swój system operacyjny, to dla wielu osób nadal byłoby to za mało, aby przesiąść się na ich smartfony. Problemem cały czas pozostaje brak dostępu do usług Google. Jeśli ktoś, tak samo jak ja, od początku siedzi w „ekosystemie” Google, to prędko się z niego nie wydostanie. Zwłaszcza że nie wygląda, aby Google gdzieś się wybierało, wyłączało swoje usługi, albo chciało brać za nie pieniądze.
Huawei P50 Pro choć świetny, to jest nieprzydatny, Najlepiej podsumowała to moja małżonka, która uwielbia swoje P30 Pro, a gdy zapytałem ją, czy chce przetestować P50 Pro, zapytała, „czy ma Google’a?”, na informację, że nie ma, odpowiedziała: „to do czego mi taki telefon”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.